życie na wsi las

Życie na wsi. Moje wrażenia w rok po przeprowadzce z miasta

Życie na wsi? Gdybyście kilka lat temu zapytali mnie czy biorę przeprowadzkę na wieś pod uwagę, zrobiłabym wielkie oczy. Urodziłam się i wychowałam w Warszawie, tutaj studiowałam i od zawsze pracowałam. Życie na wsi wydawało mi się kiedyś totalną abstrakcją. W pewnym momencie jednak zauważyłam, że miasto skutecznie ogranicza mi przestrzeń życiową. Na każdym skrawku wolnej ziemi wokół naszego osiedla zaczęły wyrastać kolejne bloki. Rano budził nas hałas budowy, dzień w dzień tkwiliśmy w coraz większych korkach. Momentem przełomowym była rozmowa z naszymi znajomymi, którzy mieszkają na wsi pod Warszawą. Widok z okna na las, sarny codziennie przechodzące pod płotem, cisza i spokój – okazało się że taki świat istnieje. W naszych głowach zakiełkowała myśl o wyprowadzce z miasta.

Znacie to powiedzenie: „Uważaj na swoje myśli, bo staną się słowami; uważaj na swoje słowa, bo staną się czynami…. „ W pewnym momencie wiedzieliśmy, że przeprowadzka na wieś jest kwestią czasu i tak też się stało. Ten tekst dedykuję wszystkim tym z Was, którzy myślą albo marzą o wyprowadzce z miasta, ale obawiają się tego kroku, bo tak naprawdę nie wiedzą jak się żyje na wsi. Opowiem Wam, czym nas zaskoczyło życie na wsi, dam Wam też kilka wskazówek, które mogą Wam się przydać. Gotowi? Zaczynamy!

życie na wsi las spacer

Życie na wsi – pierwsze decyzje

Kupno czy budowa?

Budowanie domu może przerażać. Nas też przerażało, ale po ponad pół roku intensywnego szukania gotowego domu, stwierdziliśmy, że to się nie uda. Albo lokalizacja nam nie odpowiadała, albo wielkość, rozkład pomieszczeń, czy widoki z okien. Zawsze było coś nie tak. Kupując dom trzeba byłoby pójść na kompromis, a w tym przypadku nie chcieliśmy tego robić. Pomijając istotny fakt, że kupno gotowego domu jest znacznie droższe niż wybudowanie takiego samego własnym sumptem. W temacie budowy przerażały nas przede wszystkim procedury związane z uzyskiwaniem pozwoleń, które nieraz potrafią trwać miesiącami, ale nie było wyjścia. Wiedzieliśmy, że jeśli po obejrzeniu kilkunastu różnych domów na żaden się nie zdecydowaliśmy, to dalsze poszukiwania były pozbawione sensu. Klamka zapadła – budujemy.

Wskazówka dla Was:

Często bywa tak, że dobrzy fachowcy się znają i polecają, więc teoretycznie nie powinno być problemu ze znalezieniem ich do realizacji kolejnych etapów budowy. Problemem może być jednak ich dostępność czasowa. Nasi poleceni murarze znali tynkarzy, tynkarze dekarzy i elektryka, elektryk hydraulika i jakoś poszło 😊 Dogrywali terminy między sobą i w sumie czuliśmy się tak jakby nasz dom budowała firma. Nie zawsze jednak jest tak różowo.  Życie na wsi może się bardzo oddalić jeśli traficie na nierzetelnych fachowców. Budowa domu może trwać wówczas znacznie dłużej niż myślicie i Wasza przeprowadzka na wieś bardzo się opóźni.

Wybór działki

To był dla nas najtrudniejszy wybór. Znowu to samo – żadna działka nam nie odpowiadała. Aż do czasu, kiedy odwiedziliśmy naszych znajomych i wybraliśmy się na wycieczkę po okolicy. I wtedy ją zobaczyliśmy. I już wiedzieliśmy, że to jest właśnie ta.

Wskazówki dla Was:

– Sprawdźcie plan zagospodarowania interesującego Was terenu – to że za Waszą działką jest teraz pole albo las nie oznacza, że za klika lat też tam będzie. Może być np. osiedle albo ulica.

– Zwróćcie uwagę na to jak działka jest położona względem stron świata, to będzie determinowało układ pomieszczeń w domu.

– Uważajcie na działki położone w dole – koszt wyrównania terenu może Was niemile zaskoczyć.

Życie na wsi z własną wodą i ogrzewaniem

Mieszkając w mieście w ogóle nie myśleliśmy o tym dlaczego w kranie jest woda i dlaczego kaloryfery są ciepłe 😊 Żyjąc na wsi wcale nie są to rzeczy błahe i oczywiste. Należy zacząć od tego, że wiele działek jest nieuzbrojonych. My kupiliśmy właśnie taką. Bez prądu, bez gazu, bez wody, bez kanalizacji.  To oznaczało, że musieliśmy zadbać w pierwszej kolejności o doprowadzenie do działki prądu do budowy oraz wybudowania własnej studni. Własne ujęcie wody z jednej strony ogromnie zmniejsza koszty, możecie na przykład swobodnie podlewać ogród, z drugiej trzeba sprawdzać jej jakość i zainstalować niezbędne sprzęty, które sprawią, że będzie smaczna i czysta.

Odrębnym tematem jest ogrzewanie. My zdecydowaliśmy się na piec gazowy z ogrzewaniem podłogowym oraz kaloryferami w sypialniach i łazienkach. To rozwiązanie bardzo nam się sprawdza. Zdecydowaliśmy się na zakup własnej butli gazowej, którą trzeba tankować raz na kilka miesięcy. Zakup butli to spory wydatek, jednak w dłuższej perspektywie się zwraca w porównaniu w jej wydzierżawieniem i umową na dostarczanie gazu, który w tej drugiej opcji jest dużo droższy.

Wskazówka dla Was:

Życie na wsi i posiadanie dużej działki to jednak także często konieczność wybudowania małego domku na sprzęty i narzędzia, wiele osób buduje też zewnętrzne wiaty garażowe. Co wtedy z ogrzewaniem? Bardzo pomocnym rozwiązaniem są wówczas grzejniki elektryczne olejowe i termowentylatory.

Sąsiedzi

Nie tylko położenie działki miało wypływ na jej wybór. Ogromnie ważni byli dla nas sąsiedzi. Powiem Wam, że trafiliśmy naprawdę dobrze – nasi sąsiedzi są sympatyczni, pomocni i uprzejmi. Wspólnie dbamy o dobrą atmosferę i wzajemne relacje.

Wskazówka dla Was:

Zanim zdecydujecie się na kupno działki, poznajcie swoich sąsiadów. Pamiętajcie, że te osoby będą miały bezpośredni wpływ na Wasze życie w nowym miejscu.

Szczegóły dotyczące budowy domu pomijam, bo temat jest szeroki i nie na ten wpis. Przechodzimy zatem do momentu, kiedy nasze życie na wsi stało się faktem 😊

Sprawdź koniecznie: Najciekawsze hotele blisko Warszawy  

życie na wsi las

Życie na wsi – co nas zaskoczyło

Mija właśnie rok od momentu, kiedy wyprowadziliśmy się z miasta. Wielu rzeczy się nie spodziewaliśmy, sporo nas zaskoczyło. Pozytywnie i negatywnie też. A więc – jak się żyje na wsi po życiu w mieście?

Pory roku

Na wsi widać pory roku. W mieście, gdzie jest znacznie mniej zieleni tak naprawdę trudno je dostrzec. Na wsi wiosna bucha soczystą zielenią, lato żółci się łanami zboża, jesień jest czerwono-pomarańczowa, a zima jest biała i nierozjeżdżona przez samochody. W Warszawie wszystkie pory roku zlewały mi się w jedno. Można powiedzieć, że życie na wsi podarowało mi pory roku.

Smog

Znacznie mniejszy niż w Warszawie, ale powietrze nie jest całkowicie czyste. W okolicy niestety widać zimą kominy, z których wydobywa się paskudny, szary, gęsty dym. Kiedy to widzę, ciśnienie gwałtownie mi rośnie. Kiedy ci ludzie pójdą po rozum do głowy???

Woda

W naszym przypadku, gdy nie ma doprowadzonej kanalizacji, trzeba oszczędzać wodę, bo szambiarka, jak się okazuje, to kosztowna przyjemność. Zwracamy większą uwagę niż w mieście na zużycie wody.

Szkoła

Pozytywne zaskoczenie. Nieprzepełnione klasy, dużo zajęć dodatkowych, sympatyczne dzieci, sensowny poziom nauczania, kameralna atmosfera. W naszym przypadku dużo lepiej niż w Warszawie.

Korki

Brak. Dopiero na wjazdówkach do Warszawy. Jednak mieszkając na wsi i pracując w Warszawie trzeba się liczyć z męczącymi dojazdami. Coś za coś.

Drogi

Zimą wiejskie drogi są oblodzone, nikt ich nie posypuje, jest ślisko jak na lodowisku i trzeba bardzo uważać. Również na zwierzęta leśne, które przez nie beztrosko przebiegają.

Auto

Na wsi nie da się żyć bez samochodu. Odległości są duże, a autobusy kursują bardzo rzadko. Bez auta życie na wsi nie ma racji bytu. Przynajmniej dla mnie.

Slow life

Życie na wsi jest spokojniejsze. Miasto ciągle pędzi, nigdy nie śpi, jest nieokrzesane, ma nieuleczalną nerwicę. Na wsi żyje się rytmem pór roku, dnia i nocy. Jest slow.

Obowiązki

Życie w domu na wsi przysparza więcej obowiązków niż życie w mieszkaniu w mieście. Trzeba porąbać drewno na zimę, skosić trawę, zaopiekować się roślinami w ogrodzie. Obowiązków związanych z domem jest zdecydowanie więcej niż w mieście.

Sprawdź: Jak urządzić taras – moje sprawdzone triki na urządzenie tarasu

Tak w telegraficznym skrócie wygląda nasze życie na wsi. Kiedy podejmowaliśmy decyzję o wyprowadzce z Warszawy, wcale nie byliśmy pewni, czy po jakimś czasie nie wrócimy do miasta. Braliśmy to pod uwagę. Teraz gdybyście mnie zapytali czy wróciłabym do miasta – odpowiedziałabym że nie. Oczywiście, bywam w Warszawie kilka razy w tygodniu, nie wyprowadziliśmy się przecież do głuszy w Borach Tucholskich, tak naprawdę mam na wyciagnięcie ręki wszystko co oferuje stolica, ale zawsze z przyjemnością wracam do domu. Pamiętajcie jednak, że przeprowadzka z miasta jest bardzo poważną, życiową decyzją, którą trzeba dobrze przemyśleć i rozważyć wszelkie za i przeciw.  Dla nas życie na wsi okazało się strzałem w dziesiątkę. Nigdy nie mówię „nigdy”, ale póki co do miasta wracać nie planujemy 😊

Z pozdrowieniami,

Ewa

Może Cię zainteresować: Gdzie na wakacje zimą? TOP 11 kierunków w Europie i na świecie

życie na wsi pole

23 comments

  1. Ja również wyprowadziłam się z miasta kilka lat temu i żyję na wsi. No może nie jest to wieś zabita deskami, ale jednak wieś. Nieporownywalnie większy relaks ale też więcej wysiłku z dowożeniem dzieci do szkół. Najlepiej mieć blisko jakąś kolej. Życie na wsi najwięcej zalet ma latem i wiosną, podczas majowek, długich weekendow. Ale fakt, zalet więcej niż wad.

  2. Nie wiem czy jest to strzeżoną tajemnicą, może powiesz gdzie sie wyprowadziłaś? Chodzi mi o okolice/rejon. Rozważam różne opcje i zbieram opinie o podwarszawskich gminach z perspektywy ludzi, którzy tam uciekli z Warszawy

  3. Właśnie doświadczamy początków życia na wsi wiosną. To nasz pierwszy raz i nie zamieniłabym tego na żaden blok. Tak, pracy mamy więcej niż siły, ale dla nas każde ciepłe popołudnie w ogrodzie to sama przyjemność.

  4. Podam tylko minusy które są :
    Fatalna komunikacja z miastem,
    Non stop koszenie trawy i wyrwanie chwastów,
    Osy, szerszenie, wróble w dachu, wciornastki wszędzie !, rolnicy pryskający pestycydami całe lato przy wietrze i ludziach na zewnątrz i wreszcie sąsiedzi z dziećmi traktujący ogródki jak baseny miejskie – każdy weekend krzyki, trampoliny ,grille i głośna muzyka ! Osiedla w mieście mają więcej samokontroli . Dla ludzi szukających ciszy może być totalne rozczarowanie !

    1. Wieś a wieś. My mamy wspaniałych, bardzo kulturalnych sąsiadów, nikomu do głowy by nie przyszło puszczać głośnej muzyki, ale ja wybierałam miejsce w dużej mierze pod sąsiadów właśnie, więc ich dobrze poznałam zanim się zdecydowaliśmy na to miejsce. Os i szerszeni nie mamy, trawę kosi mój mąż, który bardzo lubi wszelkie prace ogrodowe. Wygląda na to, że mamy zupełnie inne odczucia.
      Pozdrawiam, Ewa

    2. Lol rolnicy mają nie pryskać bo Ty jesteś i sobie żyjesz?;o
      Ich gonią terminy muszą to robić niezależnie czy jest to niedziela święto czy jakaś panna która chce się zrelaksować :p

      Co do koszenia trawy to hehehehe no a czego się spodziewać?:p przecież to trawa, która rośnie.

      Wróble itd. No cóż to samo…wyjedziesz na wieś musisz zaakceptować naturę. Nie chcesz mieć rustykalnych kontaktów to pora wracać do betonów miasta

  5. Jedna sprawa: koszenie. Sprawdzcie, jak bardzo fatalne dla srodowiska jest koszenie. O wiele lepiej, przyjemniej, sensowniej miec lake, ktora kosi sie 2 razy na rok, nie rujnuje sie ekosystemu ani wlasnych i cudzych bebenkow, nie zuzywa bez sensu pradu i surowcow do jego wytworzenia. Moi wszyscy sasiedzi kosza co tydzien, doprowadzajac mnie do szewskiej pasji przebrzydlym dzwiekiem, a gnijaca trawa nie trafia na kompostownik (bo po co), tylko ba wysypisko, ktore roztacza coraz czesciej okrutny fetor po okolicy. Koszenie to fatalny zwyczaj, ktory niszczy srodowisko i relacje spoleczne.

  6. Witam,ucieczka z miasta była moim marzeniem. Z dużego miasta do wsi w Borach Tucholskich, las i woda ,sąsiedzi mili ,psy (w mieście psy też są) trawa (w mieście też kosza)kino (mam samochód),opera,operetka w jesienne czy zimowe wieczory fajna sprawa.W kwietniu 2020r. minie 5 lat .Zdarzają się takie dni kiedy tęsknię za miastem,wsiadamy w samochód i jedziemy ale szybko wracamy.

  7. Rozważamy taką przeprowadzkę, ale nie chcemy już za bardzo pracować na etat. Być zależnym tak bardzo, jak w mieście (mniejszym niż Warszawa, ale wciąż bardzo dużym). Zastanawiamy się, jak to ugryźć. To, co nas najbardziej interesuje – jakie są realne koszty życia na wsi? Woda, szambo, różne konieczne naprawy okołodomowe – jak to wygląda finansowo? Podatki? Nie mam pojęcia, bo od zawsze żyję w centrum miasta.

    1. Koszty są zależne od wybranych rozwiązań i dostępnej na miejscu infrastruktury. Jeśli działka jest nieuzbrojona będziecie musieli mieć własne ujęcie wody – wtedy płacicie za wykonanie studni, pompę, wyposażenie kotłowni a później korzystacie już z własnej wody.Koszt ogrzewania również zależy od tego jak jest duży dom i z jakiej technologii skorzystacie. Jeśli zdecydujecie się na piec gazowy i nie ma podłączonego gazu do działki to musicie jeszcze wybrać formę dostawy gazu – albo z dzierżawą butli albo zakup własnej butli i następnie ponoszenie jedynie kosztu gazu. To drugie rozwiązanie jest droższe na początku (koszt zakupu butli) ale tańsze w dłuższym terminie (kupujecie gaz taniej niż przy dzierżawie). Obsługa szamba szczelnego dla rodziny 4-osobowej to 200-400 zł miesięcznie. Podatki są zależne od gminy – nie są to jakieś wielkie koszty zwykle. Dodatkowo musicie uwzględnić koszt wywozu śmieci – który co roku jest większy. Ale – nie płacicie czynszu i nie składacie się na części wspólne z innymi mieszkańcami. Koszty bieżące życia na wsi nie są zatem zniechęcające. Sporym kosztem jest paliwo z dojazdem codziennie do miasta jeśli ktoś pracuje na etat w mieście.

  8. Do minusów trzeba też dołożyć błoto, kurz, rozdarte od rana koguty, koszenie czy kopanie buraków przez całą dobę w nocy też, nieodśnieżone drogi ale na szczęście zimy mamy coraz słabsze, braki prądu przy dużych wiatrach, częste braki internetu ale to wszystko pikuś. Kilka dni na wiosnę kiedy mogę kawę wypić rano w koszuli łażąc po ogrodzie zapominam o wszystkich bolączkach. A w zimie nic nie zastąpi wieczorem kawy kominka i książki. Ten zapach, ten klimat to trudno opisać. A że drewno trzeba kupić, narąbać, przynieść, no cóż takie życie. Gdybym jeszcze raz miała podjąć taką decyzję po 10 latach zrobiłabym to samo.

  9. Ja wybrałam jednak miasto 😀 Mieszkam w mieście ale jakby za miastem 😀 mam piękny widok na las (i dziki przechadzające się tamtedy) jest cicho i spokojnie. Na osiedlu jest kilka domków i mili sąsiedzi. Czy miasto czy wieś koszenie trawy, odsnieżania chodnika czy dbanie o kwiaty niestety mnie nie omija ;). Kiedy idziemy do znajomych na imprezy nie potrzebujemy kierowcy, w drugą stronę to też działa 😀 ;), nie muszę wozić dzieci do szkół, bo o ile we wsi jest podstawówka na miejscu niestety szkół średnich i wyzszych już nie ma… Po za tym ten czas jednak też jest ważny. Gdybym miala zliczyć ile czasu i km musiałabym dziennie zrobić żeby jedno zawieźć do szkoły, później drugie, potem odebrać jedno a później o innej godzinie drugie chyba tak naprawdę nie opłacałoby mi się jechać na wieś do domu no i musiałabym chyba nie pracować…. kiedy ma się starsze dziecko ono też ma stały kontakt z kolezankami, bo umawia się i wychodzi kiedy chce, gdzie chce (kino, lodowisko…itd). Niestety miałam koleżanki w szkole średniej które nie były w tej komfortowej sytuacji i rodzice nie wozili je do szkół, kończyło się to zazwyczaj włóczeniem po mieście żeby zabić jakoś czas do kolejnego autobusu i pół biedy jak autobus jeździ w miarę często ale są sytuacje gdzie przyjedzie jeden po południu a później późnym wieczorem i co dalej??…. Na wieś przeprowadzę się jak już będę na emeryturze 🙂

    1. Ja sie wlasnie najbardzuej boje starosci na wsi … jak juz ciezko bedzie mi sie ruszac cos zrobic i gdzie sklepy lekarz a zakupow nikt nie przywiezie

  10. Ja od urodzenia mieszkam na wsi nie daleko od miasta, od czasów szkoły średniej tam dojeżdżałem i teraz do pracy, wiec mam na co dzień miasto i wioskę, dzięki temu mam porównanie gdzie jest lepiej i oczywiście wolę wioskę . Tylko nie podoba mi się jedna rzecz, napływ ludzi z miasta do mej wsi, przez to moja miejscowość traci na ciszy i spokoju który miałem od małego.

  11. Niebawem minie 10 lat jak przeprowadziliśmy się z dużego miasta na „prawdziwą wieś” w sercu Borów Tucholskich. Specjalnie podkreślam „prawdziwość wsi” dla odróżnienia od wsi podmiejskich takich właśnie z okolic Warszawy Gdańska czy innego dużego lub średniego miasta. Jest to jednak zauważalna różnica. Mamy osobiste doświadczenia.
    O przeprowadzce myśleliśmy od bardzo dawna jednak rozsądek odwlekał realizacje. Chodziło o naszych dwóch synów. O ile jak słusznie zauważyłaś w swoim artykule podstawówka jest nawet lepsza o tyle już szkoła średnia stwarza inne problemy. Głównie natury społecznej. Nie chcieliśmy naszych chłopców pozbawiać przyjemności i doznań jakie daje młodość przeżywana w grupie rówieśniczej z możliwością nieskrępowanych kontaktów, imprez, rozwijania zainteresowań, dostępu do klubów kawiarni, teatru, filharmonii, sal koncertowych, galerii niekoniecznie handlowych ale i tych także oraz samodzielności w poznawani i uczestniczeniu wielu innych uciech młodości.
    W końcu wyjechali na studia i można było zrealizować plan wyprowadzki. Ponieważ planowaliśmy to od dawna nagromadziliśmy mnóstwo informacji i doświadczeń innych osób, które bardzo nam pomogły uniknąć wielu błędów ale oczywiście nie wszystkich.
    Znalezienie działki zajęło nam dwa lata. Jak słusznie wspomniałaś na wiosce sąsiedztwo, widoki, położenie, drogi, plan zabudowy, infrastruktura są bardzo ważne tymbarskiej, że z wiekiem będziemy coraz bardziej ograniczeni fizycznie i zdrowotnie. Niestety.
    Własny plan domu i jego budowa były dla nas priorytetem. Wybudowaliśmy dom z drewna w technologi skandynawskiej sprowadzając podstawowe materiały z Szwecji i Norwegii (drewno i materiały izolacyjne). O dziwo okazało się to tańsze i lepsze technologicznie od materiałów proponowane przez lokalne tartaki. Choćby w takim szczególe, że drewno nie jest konserwowane środkami chemicznymi jest bardziej suche a zatem lżejsze. Dom pobudowała nam firma, która przez osiem lat budowała podobne domy w Skandynawii.
    Ponieważ podobnie ja Ty lubimy świeże powietrze. Aczkolwiek z Twojego artykułu wynika że opalacie dom drewnem co niestety dale dużo dymu, który tak Cie niepokoi u sąsiadów. Zdecydowaliśmy się na ogrzewanie pompom ciepła. Wszytki urządzenia w domu mamy na energie elektryczną. W konstrukcji domu nie ma komina dymnego są tylko przewody wentylacyjne. Zamiast szamba mamy biologiczną oczyszczenie ścieków. Wcale nie dlatego, że jakoś szczególnie jesteśmy nastawieni proekologicznie, ale z uwagi na mniejsze koszty i wygodę. Pompa w eksploatacji jest tania i bezobsługowa. Koszt całej energii elektryczne (ogrzewanie, ciepła woda, gotowanie, pralka, suszarka oświetlenie i inne drobne odbiorniki) w ciągu tych lat wahał się w granicach 2.500zł rocznie ( w dwóch taryfach ok. 5500kwh). Oczyszczalnia wymaga obsługi raz na 3-4 lata koszt ok. 400zł. Dla lepszego zobrazowania podam, że nasz dom jet parterowy i ma 104mkw + 14 m nieogrzewaną werandę. Średni miesięczny koszt utrzymania naszego domu ze wszystkimi opłatami i podatkami (tv, internet, telefony, konserwacja, woda, opały gminne, ubezpieczenia) to mniej więcej 370zł/m-c. Dla porównania mieszkając w mieści opłaty za mieszkanie eksploatacje wynosiły ok 1200zł/m-c.
    Koszty niezbędnego jak sama przyznajesz samochodu są podobne jak w mieści. Może tylko na takiej wiosce w lasach lepiej mieć terenówkę z napędem na 4 koła. Mieszkamy co prawda przy asfaltowej drodze powiatowej, która jest pewnie lepiej i szybciej odśnieżana niż w miastach ulice ale nie sypie się tu soli co skutkuje tym, że drogi raczej są białe tak długo jak jest mróz.
    Mieszkanie na wsi jest dla nas cudowne, a jak zatęsknimy za miastem to wsiadamy w samochód i jedziemy na weekend… do miasta. Synowie są już dorośli maja domy jeden pod Gdańskie drugi pod Warszawą (niby wioski). Jednak nie specjalnie tęsknimy. Z wiekiem coraz mniej.
    Sądzimy jednak, że decyzja o zamieszkaniu na wiosce szczególnie z dala od siedzib ludzkich powinna być dobrze przemyślana, aby nie stała się udręka dla nas na stare lat lub dla dorastających dzieci.
    Bardzo często szczególnie wiosną i latem odwiedzają nas znajomi z miast. Zachwycają się widokami, ciszą, lasem, zapachami, ogrodem jeziorami i rybami. Wędlinami z małych masarni i pieczonym przez nas chlebem, mlekiem od krowy i ziemniakami z pola, warzywami z ogrodu i swojskim winem. Też by tak chcieli. Wtedy informuje ich tylko, że rok składa się również z listopada, stycznie, lutego, marca, a nie tylko z pogodnego lipca i upalnego sierpnia. W tych spawach chyba nie da się niczego uogólnić. Ale jak ktoś ma możliwość i ochotę to niech spróbuje osiąść na wsi. Jak się do tego dobrze przygotuje w dobrym momencie to z pewnością nie zatęskni na miastem.

    1. Dziękuję za tak obszerny komentarz 🙂 Jedno tylko chciałabym sprostować – oczywiście nie ogrzewamy domu drewnem tylko gazem. Kominek tylko raz na jakiś czas, zwykle w weekend 🙂
      Pozdrawiam serdecznie,
      Ewa

  12. My bardzo chcielibyśmy uciec z miasta,( jesteśmy z Gdańska) jedyne co mnie powstrzymuje, czego się boję to tego, że nie zapewnię swoim dzieciom takich możliwości rozwoju jakie daje im miasto. O ile we wsi do której myślimy się wyprowadzić jest podstawówka o tyle do liceum trzeba by już było ich wozić. Nie znam nikogo kto „ uciekł” z miasta i ma dzieci i może się podzielić ze mną takim doświadczeniem. Jak to się mówi „ do odważnych świat należy” ale boję się trochę eksperymentować na własnych dzieciach gdy w grę wchodzi już zmiana szkoły. Możecie napisać jak Wasze pociechy, które już chodzą do szkoły zniosły przeprowadzkę? Jak się odnajdują w nowej rzeczywistości? Będę bardzo wdzięczna.

    1. Basiu, u nas bezproblemowo. Szkołę podstawową na wsi mamy o wiele lepszą niż w Warszawie, nawet nie ma co porównywać. Moje dzieci zmieniały szkołę 3 razy i nie było problemów z adaptacją. Generalnie zmiany są rozwojowe, przynajmniej ja tak uważam. Życzę powodzenia w poszukiwaniach Waszego wymarzonego miejsca!
      Pozdrawiam, Ewa

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *