Volendam – miasto wędzonego węgorza, muzyki i bocznych uliczek

Żeby naprawdę poznać Volendam trzeba zejść z głównego deptaka i skręcić w boczne uliczki, zagłębić się w tę część miasta, do której nie docierają turyści. Większość z nich spędza czas w porcie, gdzie korzystają na tym liczni sklepikarze i restauratorzy. Volendam okazał się największym i najbardziej turystycznym miastem Waterlandu i choć rzeczywiście można tu spotkać kobiety w tradycyjnych strojach, miasto nie sprawia wrażenia skansenu, jest gwarne, a życie toczy się tu intensywnie.

Sławę miasteczku przyniosły tradycje muzyczne i wyśmienity wędzony węgorz, którego rzeczywiście trzeba tu skosztować. W porcie można znaleźć wiele obleganych kramów rybnych i restauracji, jednak dobrym pomysłem jest poszukanie spokojniejszej restauracji dalej od centrum miasta. Na końcu głównego deptaka znajdziecie również małą, kilkunastometrową, piaszczystą plażę. W porcie z kolei można zrobić sobie piękny spacer po grobli, z której roztacza się panoramiczny widok na miasto i na położone po przeciwległej stronie jeziora miasteczko Marken

Jednak prawdziwy Volendam, uroczy, pełen małych drewnianych domów, mostków i zieleni znajdziecie gdy opuścicie port i skierujecie się w głąb miasteczka. Nagle robi się cicho, spokojnie i zdecydowanie bardziej klimatycznie. Niska zabudowa, duże werandy i przeszklenia dają też możliwość dyskretnej obserwacji codziennego życia mieszkańców Volendamu. Sprzyja temu fakt, że Holendrzy nie wieszają w oknach zasłon, co jest swoistą deklaracją, że nie mają nic do ukrycia, choć podobno teorii na ten temat wiele… Ale to już temat na zupełnie inny wpis.

Partnerem mojego wyjazdu do Holandii jest Centrum Ogrodnicze Hortorus

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *